Pisałam już o tym, jak ważne jest, aby pić wodę i trzymać odpowiednią dietę. Nigdy jednak nie wiedziałam, jak ta dieta powinna wyglądać. W teorii nie jest to nic trudnego, ale w praktyce jest to pięć posiłków co trzy godziny w ciągu dnia.
Wiedzie jaki jest największy plus dla mnie tej diety?
Ograniczone zapotrzebowanie na cukier do minimum.
Wcześniej potrafiłam zjeść czekoladę na raz, odpakowując ją jak batonika. Stosując tę dietę z radością wyznaję, że wystarczy mi kostka - uwaga! gorzkiej, nie mlecznej jak poprzednio czekolady.
Co skłoniło mnie do zdrowego trybu życia? - Zdrowie.
Na początku chciałam być po prostu zdrowa.
Ponieważ ja nie mogę jeść wszystkiego, jest to w pewien sposób ułatwione.
Jednak potem postanowiłam też przysłowiowo ruszyć dupę!
O tym chciałabym wam troszkę opowiedzieć!
Na początku muszę się wam do czegoś przyznać, ponieważ nie pamiętam czy o tym mówiłam, jestem totalnym antysportem! Nigdy nie lubiłam żadnej aktywności fizycznej. Wystarczy że podskoczę pięć razy, a jestem zdyszana i zgrzana. Niemniej jednak postanowiłam coś z tym zrobić.
Zaczęłam codziennie ćwiczyć w domu. Nie wyobrażajcie sobie za wiele, z moją kondycją wystarczy pięć minut dziennie. Jaką miałam motywację? Ano właśnie!
Motywacji było mnóstwo! Zacznę może od najważniejszej.
Pierwszą i najważniejszą moją motywacją, był Nargal, a raczej jego Instagram. Jeśli ktoś śledzi na bieżąco jego poczynania, dobrze wie, że gość jest bardzo wysportowany i nie wyobraża sobie dnia bez jakiejkolwiek aktywności. Jego do sportu też skłoniła choroba, z którą kiedyś wygrał.
Natomiast mnie wzięło na naprawdę poważne przemyślenia, gdy zobaczyłam zdjęcie, na którym wykonuje bardzo trudną pozę w jodze. Joga ogólnie jest mega trudna, więc nie mam pytań.
Wracając do mnie! Uświadomiłam sobie, że facet mógłby być moim tatą i wykonuje takie rzeczy, a ja dokładnie dziś skończyłam 21 lat i nie zrobię zwykłej pompki!!!
Także dziękuję Ci Nergal, wiem że i tak tego nie przeczytasz - (luz, napisałam mu na Insta ;p)
Kolejną moją motywacją, była Krav-maga. Chciałam zapisać się na zajęcia, ale uświadomiłam sobie, że się nie nadaję i muszę najpierw zacząć ćwiczyć.
Moją trzecią motywacją, była moja współlokatorka - Kinga, która ćwiczyła po 5,15 min dziennie, więc i ja się zaraziłam.
Kolejną już przedostatnią motywacją, była moja babcia! Ponieważ pewnego wieczoru, siedząc u babci przed telewizorem, zwróciłam się do mojej mamy, mówiąc: "Patrz!" - pokazałam na tv, gdzie w reklamie przedstawiona była fit, szczupła, zadbana i wysportowana laska: "Tak będę kiedyś wyglądać!", po czym usłyszałam swoją babcię: "O tak na pewno nie będziesz wyglądać! Nie! Mogłabyś trochę schudnąć, ale tak na pewno nie będziesz wyglądać!"
Ostatnia motywacja to satysfakcja. Kiedy po całym dniu jeżdżenia autobusami, siedzeniem na wykładach i w końcu leżeniem z komputerem na kolanach przed serialem, opierając się o twardą ścianę przy łóżku, wstajesz i włączasz ćwiczenia z youtube albo daną aplikację i zaczynasz je powtarzać, pot spływa ci po czole i z trudem łapiesz oddech - czujesz, że żyjesz! Czujesz, że jesteś dumny z siebie, bo ruszyłeś zcierpniętą dupę z kanapy!
Motywacji jest wiele i pewnie z dnia na dzień będzie ich tylko przybywać, ale najważniejszy w wykonywaniu ćwiczeń jest cel. Jeśli nie obierzesz sobie celu, to dupa blada! Nie dasz rady! A propos! Słowa "Nie dasz rady" są znajome? ;)
Opierając się o zdjęcie Nergala i Krav-magę, moim pierwszym celem była poprawa kondycji. Natomiast szybko uznałam, że mogę mieć dwa w jednym! Chcę stanąć przed lustrem i sama się sobie pobobać. Chcę powiedzieć do swojego odbicia "Łał, ale laska!" W tym momencie tak nie powiem.
P.S. Bardzo długo zastanawiałam się czy się tym z wami podzielić, bo nie ukrywam, że wstydziłam się tego tematu i chciałam go za wszelką cenę uniknąć. Myślę jednak, że moje wyznanie może służyć, jako pomoc dla wielu ludzi. I pamiętajcie! Nigdy nie jest za późno, nigdy nie będziesz za stary i nigdy nie mów że ćwiczenia w domu a ćwiczenia w szkole, to samo.
Motywacyjna piosenka jak nic!
Wiedzie jaki jest największy plus dla mnie tej diety?
Ograniczone zapotrzebowanie na cukier do minimum.
Wcześniej potrafiłam zjeść czekoladę na raz, odpakowując ją jak batonika. Stosując tę dietę z radością wyznaję, że wystarczy mi kostka - uwaga! gorzkiej, nie mlecznej jak poprzednio czekolady.
Co skłoniło mnie do zdrowego trybu życia? - Zdrowie.
Na początku chciałam być po prostu zdrowa.
Ponieważ ja nie mogę jeść wszystkiego, jest to w pewien sposób ułatwione.
Jednak potem postanowiłam też przysłowiowo ruszyć dupę!
O tym chciałabym wam troszkę opowiedzieć!
Na początku muszę się wam do czegoś przyznać, ponieważ nie pamiętam czy o tym mówiłam, jestem totalnym antysportem! Nigdy nie lubiłam żadnej aktywności fizycznej. Wystarczy że podskoczę pięć razy, a jestem zdyszana i zgrzana. Niemniej jednak postanowiłam coś z tym zrobić.
Zaczęłam codziennie ćwiczyć w domu. Nie wyobrażajcie sobie za wiele, z moją kondycją wystarczy pięć minut dziennie. Jaką miałam motywację? Ano właśnie!
Motywacji było mnóstwo! Zacznę może od najważniejszej.
Pierwszą i najważniejszą moją motywacją, był Nargal, a raczej jego Instagram. Jeśli ktoś śledzi na bieżąco jego poczynania, dobrze wie, że gość jest bardzo wysportowany i nie wyobraża sobie dnia bez jakiejkolwiek aktywności. Jego do sportu też skłoniła choroba, z którą kiedyś wygrał.
Natomiast mnie wzięło na naprawdę poważne przemyślenia, gdy zobaczyłam zdjęcie, na którym wykonuje bardzo trudną pozę w jodze. Joga ogólnie jest mega trudna, więc nie mam pytań.
Wracając do mnie! Uświadomiłam sobie, że facet mógłby być moim tatą i wykonuje takie rzeczy, a ja dokładnie dziś skończyłam 21 lat i nie zrobię zwykłej pompki!!!
Także dziękuję Ci Nergal, wiem że i tak tego nie przeczytasz - (luz, napisałam mu na Insta ;p)
Kolejną moją motywacją, była Krav-maga. Chciałam zapisać się na zajęcia, ale uświadomiłam sobie, że się nie nadaję i muszę najpierw zacząć ćwiczyć.
Moją trzecią motywacją, była moja współlokatorka - Kinga, która ćwiczyła po 5,15 min dziennie, więc i ja się zaraziłam.
Kolejną już przedostatnią motywacją, była moja babcia! Ponieważ pewnego wieczoru, siedząc u babci przed telewizorem, zwróciłam się do mojej mamy, mówiąc: "Patrz!" - pokazałam na tv, gdzie w reklamie przedstawiona była fit, szczupła, zadbana i wysportowana laska: "Tak będę kiedyś wyglądać!", po czym usłyszałam swoją babcię: "O tak na pewno nie będziesz wyglądać! Nie! Mogłabyś trochę schudnąć, ale tak na pewno nie będziesz wyglądać!"
Ostatnia motywacja to satysfakcja. Kiedy po całym dniu jeżdżenia autobusami, siedzeniem na wykładach i w końcu leżeniem z komputerem na kolanach przed serialem, opierając się o twardą ścianę przy łóżku, wstajesz i włączasz ćwiczenia z youtube albo daną aplikację i zaczynasz je powtarzać, pot spływa ci po czole i z trudem łapiesz oddech - czujesz, że żyjesz! Czujesz, że jesteś dumny z siebie, bo ruszyłeś zcierpniętą dupę z kanapy!
Motywacji jest wiele i pewnie z dnia na dzień będzie ich tylko przybywać, ale najważniejszy w wykonywaniu ćwiczeń jest cel. Jeśli nie obierzesz sobie celu, to dupa blada! Nie dasz rady! A propos! Słowa "Nie dasz rady" są znajome? ;)
Opierając się o zdjęcie Nergala i Krav-magę, moim pierwszym celem była poprawa kondycji. Natomiast szybko uznałam, że mogę mieć dwa w jednym! Chcę stanąć przed lustrem i sama się sobie pobobać. Chcę powiedzieć do swojego odbicia "Łał, ale laska!" W tym momencie tak nie powiem.
P.S. Bardzo długo zastanawiałam się czy się tym z wami podzielić, bo nie ukrywam, że wstydziłam się tego tematu i chciałam go za wszelką cenę uniknąć. Myślę jednak, że moje wyznanie może służyć, jako pomoc dla wielu ludzi. I pamiętajcie! Nigdy nie jest za późno, nigdy nie będziesz za stary i nigdy nie mów że ćwiczenia w domu a ćwiczenia w szkole, to samo.
Motywacyjna piosenka jak nic!