Można się najeść do woli!
Znalazłam przed chwilą ciekawy przepis, którym zaraz się z wami podzielę, ale nie na pączki!
Na donaty ! =)
Uwielbiam jeść donaty - szczególnie te z biedronki o smaku toffi kupowane na długich przerwach.
Ale koniec! Nie wolno jeść często takich rzeczy. Chyba właśnie dlatego raz do roku jest Ten dzień.
Oto przepis:
Drożdże rozcieramy z cukrem, zalewamy ciepłym mlekiem i łyżką mąki. Zaczyn odstawiamy na około 15 minut, w ciepłe miejsce, przykrywając np lnianą ściereczką. Masło roztapiamy. W misce szykujemy mąkę ( nie całą od razu! lepiej dać około 300g i stopniowo dosypywać) , jajka, dodajemy przestygnięte masło, sól, wlewamy wyrośnięty zaczyn i wyrabiamy ciasto. Ma być elastyczne i lekko klejące. Miskę podsypujemy mąką, ciasto ponownie przykrywamy i odstawiamy na godzinę jak poprzednio w ciepłe miejsce. Po wyrośnięciu ciasto wałkujemy na stolnicy na około 1cm grubość. Wycinamy duże koła, a w ich środku małe. Układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, przykrywamy i odstawiamy na 30 minut. Pieczemy około 10 minut w 180st. Po upieczeniu odkładamy na kratkę do ostygnięcia. Dekorujemy wedle uznania - cukier puder, lukier, roztopiona czekolada, posypki
Wczoraj, będąc z babcią w Biedronce zauważyłam wśród asortymentu specjalne opiekacze do takich słodkości, ale gdy otworzyłam pudełko, stwierdziłam, że on nie spełnia moich oczekiwań. takie urządzenie wygląda mniej więcej jak to do "sandłidżów" :P
Cuś takiego !
A teraz dodam linka - coś co mnie zainspirowało !
Smacznego !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wyraź swoje zdanie, nikogo nie obrażając :)
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.